A MOŻE ZROBIĆ SIĘ NA SZARO - czyli otul się PUCHACZEM ;-)
Gdy zastanawiam się nad wyznacznikami naszego, polskiego stylu ubierania się (czy coś takiego w ogóle istnieje ?! - to temat na odrębną dyskusję ), pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to właśnie, to uwielbienie dla szarości...We wszystkich jej odcieniach. Dlaczego?
Może, zgodnie z naturalnym prawem mimikry, próbujemy wtopić się w otaczające nas tło...
Może to pragmatyzm - na szarym nie widać śladów użytkowania...
Osobiście lubię kolor szary (choć w umiarkowanych ilościach) za to, że jest znakomita bazą dla innych bardziej intensywnych kolorów.
Szary Puchacz powstał, bo zakochałam się od pierwszego wejrzenia we włochatej, mięciutkiej i puszystej dzianinie. To miał być płaszcz... Przychodziły mi do głowy dwa fasony : szlafrokowy lub kokonowy. Zdecydowanie wybrałam ten drugi. Połączyłam go z wiskozowa podszewką w jasnoszare jaskółki...i jest - TADADAM ! : płaszcz - sweter, o bardzo, bardzo puchowej nazwie roboczej : PUCHACZ ;-).
Spójrzcie jak kolorystycznie pięknie współgra z rudo-pomarańczowym szalem (made by Maugo. :-)).
Lubicie szarości ? Dlaczego ?
Czy może, wolicie bardziej zdecydowane, jaskrawe kolory ?
zdjęcia : Janek
Bardzo lubię szarości - są bezpieczne :) Pasują do wielu innych kolorów. Mogłabym powiedzieć: Grey is the new black :D
OdpowiedzUsuńO tak! świetna uwaga - są rzeczywiście bezpieczne... :-) , lub jak kto woli neutralne...
OdpowiedzUsuń